Czasami tak bardzo tkwimy w koleinach własnych myśli, że trudno nakierować nam proces kreatywny na nowe tory. Poruszamy się w te i we wte, naginamy, analizujemy i nic.
Zero nowych pomysłów.
W takiej sytuacji pomóc może przypadek, który wytrąci nasz analityczny umysł z obranego kierunku i skieruje myśli w nową stronę.
— Ktoś coś powie.
— Zobaczmy coś przypadkowego.
— Przeczytamy jakiś fragment niepowiązanego z problemem tekstu.
— Pozwolimy na interpretację tematu osobie, która nie ma z badaną dziedziną kompletnie nic wspólnego.
To może być naprawdę cokolwiek. Ważne, żeby wyłapać taką inspirację, żeby spróbować z tej “drobinki” zrobić użytek na własną korzyść. To zaczyn, na którym może wyrosnąć nasz pomysł.
Doświadczeni kreatywni stosują tę metodę celowo i często poddają się przypadkowi.
Dlaczego?
Bo wiedzą, że kreatywna część naszego umysłu nie może działać bez stawiania pytań, marzeń, pobudzania ciekawości i dobrej zabawy.
Taką metodę celowo stosował w procesie pisania piosenek frontman grupy Talking Heads – David Byrne. Teksty niektórych z jego utworów powstawały w zupełnie losowy sposób.
Artysta zapisywał na kartkach papieru pojedyncze frazy, a następnie wrzucał je do miski, mieszał i układał wedle wylosowanej kolejności. Sens piosence nadawał dopiero słuchacz, który przetwarzał taki komunikat łącząc muzykę i słowa w opowieść, którą chciał usłyszeć.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w ten sam sposób tworzyć naming, slogany, zaczątki prozy, ilustracje, zdjęcia, wiersze czy filmowe sceny – you name it.
Nasz mózg nie lubi się męczyć. Za to uwielbia zabawę.
Przypadek to idealny starter do rozpoczęcia procesu myślowego.